tak długo w bezruchu, wieczność trwania,
wdech i wydech, jaka to męka,
konieczność, Boża w tym ręka.
Dlaczego? Co się ze mną dzieje?
Wiatr życia we mnie już nie wieje.
Czyżby minął termin przydatności?
Czy po prostu brak własnej miłości.
Obcego życia pozbawianie
mówisz nieludzkie to zadanie.
A cóż jeśli to jest ktoś bliski
znany, sercem i duszą zgrany?
Czyż to jest ludzkie mordowanie?
własnej, duszy, ciała umartwianie?
Krzywdzisz kogoś czy siebie
ten sam ból trafi w ciebie.
Spójrz w te oczy, na te dłonie,
dusza z żalu jej płonie.
Zabijasz ją! Czymże zasłużyła?
Zawsze coś chciała robiła.
Proszę Cię, błagam, oszczędź mi życie!
Co robię? Ja zagłuszam tylko te wycie.
Jeszcze jedną szansę nam ofiaruj,
nie ostatnią, a pierwszą, zakliman daruj!