czemu milczeniem
kroisz serce
oczy twe bez płomyków
w ramie bielejącej
przykute myśli
dzień i noc
oczekując
chłodu i ulgi
bez modlitwy
nadzieja duszona
rozczarowaniem
cierpliwość
staje ością
otępienie
zaśpiewaj głosem mocnym
przegnaj ciężkie chmury
obudź dom
nie pozwól tęsknić
wstań i bądź
nareszcie jesteś synku
gaworzysz jak zawsze
zaistniałeś
ożywiłeś stare serce
najgłębszą prawdą
jedyną
dziękuję