w butelkowe dno nabity jak ćwiek
niepełne szkło skroplone myśli
odchodzę w sen maniakalno psychodeliczny
obudzi wór problemów rosły jak dzień
ciężki wydłużony na dwa łokcie
umiarkowanych kilka słów
matko przytul do piersi syna
samotny na dnie jak list nabity w butelkę
zakorkowana treść ujrzała światło