jak ogród zachwaściały w bezmiary<br />
jak trumna bez miękkiego obicia<br />
<br />
w świadomości<br />
i samotności<br />
za eliksir wieczności życiem płacąc<br />
tak gorycz bytu bez motywacji znosząc gdy<br />
gardło Ołowiu pełne<br />
a język piołunem skalany....<br />
to Ja kroczę w bezkres westchnień<br />
Z masochistycznymi skłonnościami<br />
dochodząc do niemocy wyrażania swych myśli<br />
wciąż wypatrując...<br />
Piołun we krwi krąży czyniąc z serca ciemną materię.<br />