choć żyli obok siebie
na tym samym podwórku kopali w piłkę
barykady punkty kontrolne
inny bóg podzielił ich
ruski dolewa oliwę do ognia
zaciera ręce ziemi przybędzie
buntów takich będzie więcej
nieopanowana sytuacja
kraj ginie sztuczne tłumy
opłacone bojówki
chaos anarchia płonie strach
kluczem jest odejść precz
ruski bierze co i ile chce
świat nie zmieni mnie
pójdę tam gdzie życie jest spokojnym dniem