To nic jeszcze nie znaczy,wiem
w opresji dla siebie jak tratwy
mogłoby już tak zostać,chce...
Liście tytoniu schną na wióry
to słowa,które kruszą ból
Płuca czarne a w nich dziury
rozmawia Twój i mój duch
Mocny łyk,szybem żył zawiewa
to otrzeźwienie myśli spokoju
łyków starczy,wiecej nie trzeba
teraz każdy w odzielnym pokoju