czasem słałem małe kłamstwa
zapomnij moje oczy .jestem zawstydzony
słowa falowały na ramieniu wiatru
biegłaś do pracy .ostatni autobus
nie zabrał cię z miasta
smutna mina na twarzy
stwarza niezręczne zaniepokojenie
teraz gdy nie mamy pracy
patrzymy głęboko w oczy
snujemy plany
wyjedźmy poza ten betonowy ogród
kocham śpiew ptaków
wierzysz w słowa
kiedyś się ułoży jak kości do snu