z lękiem na dłoni czuwam spocony
noc nie ma końca nieskończone zło
wypala ducha zmarnowanych czasów
bez litości bez szumu idzie kąsa
jak wściekły pies rwie łańcuchy
miłość odeszła w zapomnienie
zła etyka zajęła jej miejsce
ciemna strona ciężki oddech
popatrz na nas panie światłości
daj znak bo nie zasnę tej nocy
sznur u szyi słaba gałąź nie utrzyma
ciało mdłe tak jest od zawsze
szanujmy życie obudźmy spojrzenia
zmęczone oczy nie widzą biedy
płacimy słono za życie za sny
które nam wykradają
niezapomniane chwile