uprzedzone siłą rzeki i lawy z komina Aso
ściany ukazują czerwień roślinnych obrazów
kanion litery "V" jest nadwodną spokoju oazą
Płynie w na wpół spróchniałej,małej łódce
przez liściaste falowane lustro Gokasa-gawa
Zgubił ułamek wspomnienia o nocnej sztuce
sztuce pocałunku w księżycowej wiązce światła
Słońce namaszcza jego kark i szyję wilgocią
kilkaset metrów przebyte wiosłem kruchym
szuka tego zapachu z wielką wytrwałością
woła za nim,w środku będąc zupełnie pustym
Omamiony głodem jej delikatnej duszy
tupie nogą w deski,które jakby kartonowe
wszystko pęka i serce i wiosło się kruszy
szaleństwem jakimś opętał swą biedną głowę
Po skałach spadają różowe płatki azali
w powietrzu krążąc tworzą koła nieidealne
Jego błąd na głębinę go nagle przewalił
uspokojenie było chwilowe i takie trywialne...
Unosił się zawieszony jak wodna marionetka
kilka sekund bezwładnie-wyczerpany młodzieniec
Instynkt kierował psychiką tak aby mógł przetrwać
wybudził go by później nie raz docenił ziemię
Jego wzrok przykuł blask,jakby pojedyncza rybia łuska
przybliżył się do niej ostatkami swojego oddechu
chciał dotknąć,zobaczyć,zabrać jeśli to cenna łaska
by później pokazać kobiecie wczorajszego zmierzchu
Otworzył oczy szerzej,spojrzał przez wodę
przelany smutkiem, jej oczy martwe,szklane
wypuścił powietrze z płuc,bańki poruszyły brodę
pocałował jej czoło,pomyślał "i tak z Tobą zostanę"