płaczą trudne czasy co z nami
skradli wolność pewni konfidenci
we krwi narody topią dzieci
idę spłoszony czerwony z nienawiści
jak można niepodzielić sie chlebem
lepszy gorszy też człowiek
jedni biorą drudzy cierpią
świat na psy wędruje prostą
jem co wyskubię co znajdę
kolego nie goń ślepą drogą
wszystko runie z impetem
nie pozbieracie nierozrzucone słowa
w głowach rodzi się nowa ideologia
ile lat w nienawiści w biedzie
chodzie tak byście byli czyści
nie ma granic trudne czasy
mury runą wybuchna bomby
pójdziemy czwórkami
z bagnetami stal lśni w słońcu