jabłoń wkłada do ust niedojrzały owoc
poczułem się jak Adam co nie chciał
ale uległ oczarowany dotykiem
i miłością która miała być święta
*
uciekam od zgiełku i troski
pod parasol który ożył na wietrze
bławatki jak oczy kobiet
zielony groszek pnie się do światła
święty spokój w aureoli niebieskich chmur
*
tyle słów tłumaczy świat
pies liże rękę i nic nie wie
o paralaksach i czarnych dziurach
w których przepadły losy i czas
w chmurach kołysze się twój uśmiech
dotyk ust otulony zmierzchem
*
zawstydziła siostra tyle bierzesz
aż unieść nie możesz
więc zostawiłem jej u progu
myśli ciężkie od troski
i breloczek który dała mi kiedyś
na drogę