niesłychane na niebie i ziemi
suną karawany
suną sanie śnieg
z piaskiem rozsypany
myślą ciągnę do mamy
gdzie ścieżki płoną
pokusami co jest między nami
wylane mleko skapuje na podłogę
leżę zmęczony
po kolana w bólu suną myśli ja za nimi
przebaczcie winy jestem inny
w czepku urodzony
kocham samo czyste życie
błagam wiatr by przywiał was
na chwil kilka pogadamy napijemy winka