omijają mnie ludzie
śmieją się kwiaty
ptak przedrzeźnia bełkotliwa mowę
zamknięty w sobie znikam za rogiem
grosza nie umiem utrzymać
koledzy kochają hojność
zakłopotany co powiem małżonce
dzieci głodne wyciągają małe dłonie
łajdak ze mnie
nikt nie wysłucha
pragnienia są gorące
niezaspokojony odchodzę w cień