przytłacza nędza
pod dachem trzciną krytym
mieszkają
dobre serca miłe głosy
obdarty z uczuć
nie oddycham
blade dłonie zapadnięte policzki
jak polska droga z przerwami do Ciechocinka
na odcinku z renty pozdro od zus-u
zęby wbijam w ścianę popijam czajem
idę ścieżką zamyślony bez szczęścia w dłoni
chwytam się roboty nikomu niepotrzebnej
biednie i wrednie zapytam w mopsie
czy będzie coś ze mnie