będzie inny dzień
zatem z wiatrem pozamiatam podwórze
tyle tu zła aż kipi jak z gara
ze wschodu jadą na koniach
słychać tętent
na niebie znaki
świcie zakłamany za późno na plony
wszystko spowite ogniem
karmiony snami modlę się to wystarczy
z karabinem w dłoni na szańcu
księżyc w koronie przeciera skronie
kamień na kamieniu tyle tu zła
gdy czuwam nad snami
ty idziesz do pracy tylko ta ci się wydaje