który porusza cichy wiatr
mgłą poranną
przesłaniam lustro jeziora
gdy śpię
z nocą bratam się by gwiazdą być
z babim latem
biegnę łąką już prawie złotą
z jesienią
popijam herbatkę z malin
ostatnie grzyby przemówiły gdzieś ty był
idę lasem cicho
nawet świerszczom dobrze się śni
woda w strumieni
niegdyś bystra dziś powoli płynie
czas pędzi co widać słychać
liści tyle muchomor wstydliwy