ciężkie szare nabrzmiałe brzuchy
leniwie suną ociężałe
moczą deszczem lasy pola
złych i dobrych
droga pachnie deszczem
moknę
za oknem małe zuchy
mają ubaw ze mnie
nawet gołębie pofrunęły na starą sosnę
koło szopy dziadek podparty kijem leszczynowym
robi minę bo go łamie
ciężkie krople jak diamenty wystukują rytm
parapet dźwiękiem tętni
co jeszcze przed nami
tęcza za chmurami cały skąpany
uciekam do chaty
ale durnowaty cieszy się deszczem
na powódź nieprzygotowany