jak echo
od smutnych dni od szarych drzew
stoję w miejscu przebieram nogami
karmią mnie prochami
długi korytarz białe ściany dziwni ludzie
jak ja tacy sami
przerażone oczy małe
patrzę na kraty
gołębie przyfrunęły w odwiedziny
wiedzą
nie mam już rodziny
koledzy wyjechali nikt nie pamięta
nikt nie zadzwoni nikt nie da skręta
było pięknie wrzosy pachniały poligonem
jeszcze czasem się wyśni lepszy sen
na lepsze dni
strzeliła psychika jak balon na studniówce
walczę z każdym dniem nocą śnię
jutra nie ma
na haczyku w kitlu białym
korytarzem w kierunku marzeń
kiwa piguła palcem