idę z buta ulicą
parasol nad głową i ciężkie niebo
dziś pada deszcz
srebrzą kałuże małe fale
elektryzują spojrzenia przechodniów
mało kto zadowolony wyjątkiem ja
wszystko cieszy co otacza
z wewnętrznym spokojem
upojony pięknem znikam za rogiem
w domu opowiadam żonie
jak wielkie są krople
jak bardzo zmokłem