po lesie ciemnym jakże ogromnym
zielony od spraw ciągle do przodu
wrogów napotyka co dnia potyka się o mnie
mały deszcz staje się ulewą
chroni go tej gaj
czasem coś zje lecz niewiele
czasem rosa ugasi pragnienie
taki los małego wśród swoich
duży odważny toczy kawał życia
dzieci wyjdą z ukrycia
będzie waży dumny jak potężny dzień
nie będzie sam w świecie jakże uroczym
pójdzie dalej toczyć tak całkiem sam
wytoczyć bym chciał swoje dzieci jak żuk
zadaje sobie pytanie
lecz odpowiedzi szukam nie tu gdzie dzień zagląda zawstydzony