której wciąż nie chce zmywać
jak odrzucony Chrystus
wytrwale idzie przed siebie
cichy i milczący
bo szczerbaty przez brutalne życie
co powybijało mu zęby
drżący i ukryty pod nieswoimi łachami
bo odarty przez kpiące spojrzenia
z niewidzialnej godności
głodny i spragniony
bo niedotknięty przez skąpe ręce
kurczowo ściskające świeże banknoty
smutny i obolały
pod krzyżem swoich myśli
bo niedostrzeżony przez zamglone oczy
błachymi problemami
Idzie tak cichy i milczący
jak odrzucony Chrystus
lecz nie sam
Idzie ze swoją zaschniętą nadzieją