niechętny zimnym chodnikom
by ulec pieszczocie wiatru
ostatniej w doskonałości lotu
nie słyszeć krzyku
że to już koniec
a zapach deszczem
strojnej alei
trzeba marzyć lepiej
i w szczyty wrastać nadzieją
rozumieć co kochać
by z liśćmi nie spadać jesienią