idzie wolno ciemną stroną ulicy syn
w głowie myśli niespokojne
pragnienia niezaspokojone
na murze rysunek
przykuwa do muru tępy wzrok
dorysuje strzałę i wielkie D
będzie okey
w kapturze chowa głowę
by ciepło w czaszkę biło
z głupotą nie wygra
nikt przy zdrowych zmysłach
każdy unika takich miejsc
na murze rysunek
przykuwa do muru tępy wzrok
dorysuje strzałę i wielkie D
będzie okey
idzie wolno ciemną stroną ulicy syn
w bramie kilku opryszków pali joyty
w ręku wino trzyma jeden z nich
ma nadzieje że przeżyje kolejny dzień
oderwany od spraw przyziemnych
na murze rysunek
przykuwa do muru tępy wzrok
dorysuje strzałę i wielkie D
będzie okey
świat dziwny tętni nocą jak puls
krew w żyłach podnieca mnie
słowa wypowiada tylko gdy gniew
bez miłości sny umierają nad ranem