w dłoniach czerwone dwie cegły
burzę świat niedoskonały
burzę prawdy i wady
mam dość patrzenia przez małe okna
w głowie w sercu ból cierpienie
pytam za co dlaczego widzę szaro
blady księżyc smutne myśli
kiedy życie się wyśni prawdziwe bez obaw
jutra nienawidzę boję się śnić
dziś nęka wysokimi progami
idę ze strachem pod ramię
uśmiech przygaszony lekki grymas
wszystko minie jak pora roku
widzę myślę boję się samego siebie