grał wiatr on przykładał do ust grał na harmonijce
myśli gnał do nieba śpiewał że dożyje
dni pełnych słonecznych słoneczników w ogrodzie u babci
nocy nabrzmiałych od piękna ciemnych krajobrazów
pełnego gwiazd jasnych jak pieśni grajka na rogu ulicy
pod ciężarem księżyca horyzont zaciska pięści
słuchałem opowieści śpiewałem o życiu
płynąłem z piosenką całą noc ciemną
rozmowy rozjaśnił świtaniem dzień wielki
przeprawić się trzeba przez mostek na rzeką wąskim
aniołowie słysząc opowieści zeszli na ziemię
usiadły między nami piją wino przy zabawie
jak dobrze jakże łaskawie
zrobiłem jeszcze po zbożowej kawie z mlekiem
uciekał czas pomiędzy palcami
usnąłem szybko z myślą w głowie jutro wszystko przywołam
chwalmy boga i wszystko co żyje on z nami
słuchał podpowiadał by ścieżki były niekręte
a szerokie jak oczy na pustyni
stary człowiek stary duchem młody
wesoły łagodny głos mnie uspokoił