zrywam kartki
kalendarze blade na ścianie
żółte liście pod stopami szeleszczą
słabe kruche zasuszone
lato błyszczy w radio podano
razem łatwiej brnąć wśród kałuż nie lekkiego życia
tam i z powrotem
zakochani na ławce wyznają miłość
mało się znają
od pierwszego wejrzenia
głęboko zaostrzył się spojrzeniem
w duszy los zaplanowany z góry
razem łatwiej brnąć wśród kałuż nie lekkiego życia
tam i z powrotem
ponury krajobraz gdy deszcz zmoczy
wiatr powieje chłodem aż szkoda