Ja, byłbym nikim ,gdyby nie moja świadomość zraniona przed laty
Sam ,Tylko Ciebie znam lepiej
Sam ,każdy gram serca już dawno jest śmieciem
Nigdy nie płacz
zawsze na zawsze kochaj
nie bój się
Będę zawsze blisko w oddali stać
Między wolnością i krwią
między nią ,
powolną śmiercią kłamców
sprawców , ofiar. między nimi przeminęło
tysiące marców ,przeleciało
Chciałem ,wiedzieć czy mieć,odgadnąć czy być
nie jest czasem cudowniej
Chciałem ,znaleźć tu sens,który zgubiłem przed laty
Tam,były stepy dzikich traw
Tam,nie równość tworzyła cień obaw
nigdy nie płacz
zawsze na zawsze kochaj
Nie truj się
Z sentymentem będę wspominał
Zgubione lata i śmiech
zwykły grzech,nieudolne spowiedzi
przed sobą
grobom ofiar udało się przetrwać
Mogłem, przekonać Cie,do końca nie płoszyć, z moich objęć
Mogłem ,nie gubić się , gdyby nie moja świadomość, zraniona przed laty
Dać ,wszystko pragnął bym
Dać ,nawet jeśli po prostu upadłbym na dno
Nigdy nie płacz
zawsze na zawsze kochaj
odnajdź mnie
będę zawsze blisko, cierpliwie czekać
Między wolnością i krwią
między nią, powolną śmiercią kłamców
sprawców , ofiar
między nimi przeminęło tysiące marców ,
przelatują
Zgubione lata i śmiech
zwykły grzech,nieudolne spowiedzi
przed sobą
grobom ofiar udało się przetrwać
Między wolnością i krwią
Przeminęło...
tysiące marców