zaplatam warkocz poprawiam biust
bezowocnych kilka myśli kłębi się pod czaszką
strach moczy oczy zagląda do komory serca
trzęsą się dłonie na skórze krew zapłonie czerwienią
głodny swojego małego świata
zamykam obie z powiek szukam obrazów
szczęścia w sobie kilku wspomnień
zaciskam język więzią słowa nic nie powiem
nie umiem się cieszyć życiem
problem uderza za problemem
rozwiązanie do drzwi nie zapuka
ludzie źli patrzą wilkiem
śmiech po kątach dochodzi mój ból
bezsilny połykam tabletki na sen
czas nadchodzi by zapomnieć