Ona ma osiem lat
uśmiecha się i bawi
cały świat cholernie jaskrawy
jak słońce nad nią
czasami
Ona ma
niespokojne sny
ze umiera siostra
brat
często go brak
ona myśli" jesteś tam...
a ja kocham Cie tu,
z oddali"
w dzieciństwa poczekalni
nie możesz uderzyć
nie możesz zabić w niej
tego co najlepsze
wpleść ,
w ten błękit źrenic
winę
strach
uległość
brak wiary
Ona ma trochę więcej lat
przegryza lód zniewagi
cały świat trochę bardziej szary
jak ręce nad nią
czasami
Ona ma
wiarę we lepsze dni
chce szaleć
tak
by odnaleźć znak
ona myśli że jest tam
daleko się nie oddali
z wiatrem
ciepły serca szalik
ONA PŁACZE CAŁĄ NOC
"Zawsze jest tak samo
a ludzie się nie zmieniają"
-jestem naiwna. szepcze cicho
-czyja wiec to wina?pyta...
i cisza
Ona ma osiemnaście zim
i tylko te smutne oczy
papieros w dłoni
dotyk na szybie
dotyka językiem
i chce mi się wyć
krzyczeć te słowa:
nie możesz uderzyć
nie możesz zabić w niej
tego co najlepsze
wpleść ,
w ten błękit źrenic
winę
strach
uległość
brak wiary
Nie możesz uderzyć
małej dziewczynki