na krześle przy stole nie ma mnie
za oknem z deszczem nie tańczę
uwięziony we własnej wyobraźni
autyzm zamyka oczy
w zakłamanym świeci jestem wariatem
płyną myśli strumieniami
mózg tego nie wytrzyma
piszę widzę skrzywione obrazy
wygiętych ludzi szare noce
dni bez sensu by tu być
odchodzę w głębie ciszy
zanurzam marzenia w spokoju istnienia
zniewolony proszek na zwątpienie
mój psychiatra nie wie co się wokół mnie dzieje
droga jak każda usiana krzyżami
stawiam kolejny dla siebie
stąpam po grząskim gruncie mózgu