choć gałęzi nikt nie wytnie
czas uleciał gdzieś nieśpiesznie
śmierć zabiera ludzi we śnie
każde życie warte cudu
a na świecie tyle brudu
tyle znoju i podłości
każdy gryzie się o kości,
Czy tak warto czy tak trzeba
zabijamy dla kawałka chleba,
A jak było przed wiekami
czy poszczycić się czym mamy,
Gdzie te hymny i pochwały
gdzie rycerskość i mundury
maja tylko swoje sznury,
Łańcuchy co brzęczą głośnie
za oknami wciąż jest mrożnie,
Lecz jedna nadzieja w młodych
tak odważnych i tak zdrowych
by umieli na swą starość
zabezpieczyć przeszłość całą,
A my biedni zagmatwani i niezdolni mimo wiary
mogli oprzeć się historią
czasem dobrą czasem mądra,
I narzekać już przestali
a ster prawdy w ręce naszych wnuków oddali.