Nie znoszę.
Tego wszystkiego co na barkach noszę.
Nigdy nie wiem.
Pytam czemu płaczę?
Czy kiedykolwiek słońce zobaczę?
Wtedy przychodzi,
to żołądka ściskanie,
gdy on czeka na duszy spowiadanie.
Bo kto jak nie on
żąda łez człowieka.
Tak ten sam, księżyc, nim przed słońcem ucieka.
Gdy samotność się dosiada,
umysł się otwiera,
a serce pęka i umiera.
Zamykają się oczy, bo myślą że uciekną.
Wraz z łzami wylewają się żale.
Niestety, dzban łez napełnia się stale.
Nie zna litości.
Odwiedzi każdego.
Niczym karma powróci sprawiedliwie.