łza na policzku płynie bezwładnie
z radości z uśmiechu który nie gaśnie
zimne słowa zamieniam w ciepło
słońce na nas patrzy noc usypia
układa do snu jak karty po grze
kieliszek whisky uspokaja koi myśli
w fotelu ciało robi się ciężkie
psy przy kominku ogrzewają biedne wszy
im też smutno zimno
idę do przodu a nie w tył
przez szkiełka patrzę na swoją Kasię
ładna nie wiem czy dam radę