proste życie wiodę
każdego dnia obowiązki
idę w pole
pracy po horyzont
gdzie łany kończą się zaczynają nowe
niezbadane jak wyroki boskie
łąki nieskoszone już pachną sianem
przejęty jak krzyk baby
krowy niedojone ryczą mleka będzie mało
wiosna wychodzę wracam późną jesienią
czasem zjawiska opisuję wierszem
wszystko mam prócz twego uśmiechu
boli serce gdy po pracy nie czeka w domu serce
przytulony do poduchy z pierza
odmawiam dwa pacierze
ciągnie się za chwila za chwilą
jutro to samo dzień za dniem
przemijam z czasem w tym jest sens