przed domem skała
leży od kilku lat
modlę się do niej
trzeba w coś uwierzyć
wybaczysz
błędy drobne grzechy
i to że omijałem proste ścieżki
wskazywałeś drogę prawdy nie słuchałem
dopadł zmrok zakamarki duszy
okrytej jedynie krwią i ciałem
tłoczno na ziemi nie potrafię zakwitnąć gdzie tyle zła
matka nie pomieści smutków w jednej kieszeni
boli niesprawiedliwość i to że patrzą się na mnie inni
myślą że jest im dobrze jak zwierzynie w oborze