tak mnie ogarnia smutek przeogromny
- poharatane serce rozognione -
w miłości szale znowu nieprzytomny
okrutny świecie cóż mi po uciechach
pod nieboskłonem w gwiazdach roziskrzonym
kiedy me myśli tylko przy tej pani
niestety nikczemnie przez nią odtrącony
- o słodkie krągłości ciała anielskiego
jedwabne włosy delikatne ciemne
promienny uśmiechu odcienia płowego (bez sensu, ale się rymuje)
oczy przepastne jak studnie głębinowe
powabne ruchy bioder kołyszących
przeciągłe spojrzenie elektryzujące
z każdym tchnieniem falujące piersi
oblewają moje jestestwo gorącem
- o jakże tu dalej w markotne dni kroczyć
- gdy żal niegodziwy pod mostkiem gniecie
i tylko się pieklić o wszystko boczyć
toż to niezdrowe napięcie przecie
już wiem skąd ratunek i gdzie się dziś podzieję
i nic to że na drodze szklanka
wskoczę na stary wierny rowerek
tam na mnie czeka Hanka barmanka
tyś moją ostoją i tarczą i gwiazdą
gdy mroki zgryźliwe męczą i trują
wiem że przytulisz i pocieszysz
twe kojące słowa mnie dziś poratują
Do Hanki Barmanki
(ała, ała)