Muszę w końcu się pogodzić z niewolą
Jesteś dla mnie jak totalny zamęt
Jesteś pierwszą i jedyną miłością
Czuję jedynie bezsilność wobec prawdy
Nie ma jej więcej niż w moim bólu
Odpowiedzialność wżera się w barki
Jesteś decyzją ,którą poniosę do zgonu
Mogę uciekać i błądzić udając szczęście
Być gdzieś daleko, odepchnąć Ciebie
Ty jak druga dusza ujarzmiasz mą głębie
Nie uciekne od czegoś co jest wszędzie
Jestem taki, że nie potrafię inaczej...
Bo cokolwiek nie robię rozrywa mnie
Pytasz czy da się tak ciągnąć to stale
Odpowiadam ,że nie wiem,ale wiem ,że chce