w świeci kłamliwych zawiłych słów
na dłoniach praca szczęście
że dzieciom dobrze
płynę w bezmiarze bez powietrza
uciekają lata
scena po której drepce nie jest łatwa
schodzę pokonany
bezsilny słaby
woda nie smakuje tak samo
wychodzę wystrugany nieładny blady
oklaski porażka i pętla coraz mocniejsza
po co tutaj mój duch zamieszkał są ciekawsze miejsca