ulica przesuwa ludzi jak cienie
słońce na niebie wysoko się śmieje
wiatr pieści skrzydła gołębią
ziarnem karmi Bóg stworzenia
jak dobrze na ławce przed domem
wzrokiem się napatrzę najem
jak miło w zgodzie
kurka wydziobuje okruchy dobrodziejstwa
w domu bida piszczy aż boli
ruszam na ogród okopać ziemniaków
zjem pyrkę zapijając mlekiem
powiem żonie że kocham zaścianek
z miasta wygonił słów krótka rozmowa
wracaj mama chora