goniłem samochodem
wieczorami w piątkowe noce
szum drzew nad jeziorem
czytałem wiersze
na zawsze zapamiętam słowa
mówiłaś
za młody na życia sen
pisałaś listy żółte koperty
wyrywałem
czarno białe kartki z kalendarza
odpisywałem
ostatkiem sił ból w sercu zamilkł
cofnąć chcę dni by zatracić się w czasie
który zmyje rosę
zaleczy duszy krzyk
na progu siedzę i nic
cisza gra
dziadek odszedł
podążasz swoją drogą
przyszedł dzień na wojaczkę
beret w słońcu lśni
pas gdzieś poniżej pasa
spadochron rozwija się jest w tym sens