tak niewiele pragniemy a ciągle mało
zazdrość najgorszy z gości
serca te same to samo powietrze
jednak ciągle za mało
śmierć godzi
wyciąga wnioski po same kości
czuję że nie wierzę w świat
tyle nieprawdy w koło
otoczony czarną kurtyną zła
wycinam wyjście
uciekam gdzieś gdzie nie ma mnie
a nic prócz chwil
piękno gdy nocą
przy ognisku grzeje dłonie
tak sobie myślę
tak sobie śnię
wyjdę na swoje