światło nie gaśnie w nadziei jasnej
miłym słowa bez oporu
nie opieram się o ranty stołu
uśmiech nie znika
tu król tam dycha
wyczuwam dreszcze proszę o jeszcze
coś skubie policzki
z głowy serca przez gardło do ust
radość nie ma upustu
księżyc podpowiada w kieliszku pusto
dym się skrada pod powiekami ciasno
nie dowierzam czytam z ust
nie poddam się nie ulegam
krytyki słowa szepczą
cienkie ostrze brzytwy na policzku
mam tarczę z Asem w rękawie