noc wkrada się pod koc
latarnie błyszczą ciepłym światłem
do siódmej rano
odbite w lustrze kałuż
pod twoją powieką zaśnie
dywan asfaltowy ciągnie się przepasany
zmiana świateł na czerwone
ktoś przejechał śpieszno wszystkim
kamery zaświeciły się jak ogień
napompowany browarami jak zawsze
sikam przy latarni kurczę podjechali
najdroższe skraplanie uczuć
jedyne sto złotych
latarnie świecą jasno nie gasną
czasem śnią gdy wakacje w pełni
laski rozebrane ściągają rozmazane makijaże
umieram na noc
zamykam drzwi
nigdy na tapczanie
nie usypiam
tonę w ramionach twych