jestem ja tu i teraz na skrawku nieba
i nikogo nie ma bo któż mógłby być
wolności smakuję
nad morza urwiskiem
klify wysokie marszczą czoła
wpatruję się w obłoki topią grzywy
na grzbietach fal
tęczowe brzegi horyzontu
ucieknę bezpowrotnie
nie znajdą mnie wspomnienia
jestem sam tu i teraz
wokół wrzosowiska
ucieknę stąd w korabie
za horyzontem odnajdę dom
długa przede-mną droga
teraz już wiem co to wolność
sen się spełni
przekroczę próg nadziei
w kaloszach od babci Zosi