szkłem i niedopałkami
wyłożone chodniki z bliskością ławek
sucho w gardle drapie mnie
szare komórki blade i ciągle mniej
kolejna sobotnia noc nieprzespana
potargane włosy czesze podmuch wiatru
gdzie moja energia
odpłynęła z ostatnim łykiem
w kieszeni kilka drobnych
starczy na energii drink
zatrzymał się czas nastał kac
urwał się film gdzie i z kim
idę zamyślony z głowa ponad szyją
uśmiech starca zdradza wspomnienia