Gdy każdy ranek listopadowy
Jak cenne dla Ciebie są rzeczy małe
gdy dywan życia czerwony już płowy
Co warte życie gdy brak w nim motyli
W sosie stagnacji tłustym jak smar
Szukasz chwil pięknych choć jednej chwili
Co sprawia że chłód zamienia się w żar
Co warte życie gdy u stóp szczytu
Bezczynnie czekasz na swe pierwsze kroki
W oparach wygody i dobrobytu
Zawsze zobaczysz te same widoki
Co warte życie gdy gorzkie jak kawa
Kolejny łyk i dzisiaj smakujesz
Pieniądze, luksus, władza i sława
Już Ci niedobrze już wymiotujesz
Co warte życie gdy w dziecku gaśnie
Pierwsze kroki stawiało niezdarnie
Gdzie jesteś Boże? co powiesz właśnie
Że złodziej z mordercą w zdrowiu bezkarnie
Co warte życie co dnia w hipokryzji
W ułudzie pięknego czym nigdy nie było
Gej woła z ambony o brak zgnilizny
Po grób miłości- czy się ziściło?
Co warte życie gdy idee plastikowe
Myśleć jak wszyscy tych czasów przekleństwo
Rób czego pragniesz niech wygra nowe
Wiara siła męstwo to Twoje zwycięstwo
Co warte życie w kajdankach niewidzialnych
Gdy w złotej klatce oglądasz swój świat
Codzień w zakolach myśli mentalnych
Tak gnije ludzkiej wartości kwiat
Co warte jest życie gdy tak ulotne
Łapać garściami czy potraficie?
Las, góry, woda, śpiewy ptaków zalotne
I nie bać się kochać - to warte jest życie…