kolce ranią ciało dzielą na mięso
czuję się jak słup na rynku
oblepiony szary betonowy jednak twardy
budują szubienice szafoty
zawisnę zetną czasem topią
wytną serce z piersi czerwone z miłości
zahartowany jak stal rozpinam koszulę
nie ma spokojnych miejsc
nawet tu gdy nie widza ciebie
nie czuję ciepła ktoś chce być lepszy
ładniejszy mądrzejszy śmieszny
ciężką pracą odliczam dni
nie brakuje wiary dobrze dzieciom naszym
nadciąga burza słów lawina brudnych zdań
wspinam się bez asekuracji
wyrażam to co mam w sobie najlepsze
opisany każdy dzień każdy epizod
chwile za którymi się wzdycha
sobą być najważniejsze
deklinacja dobre życzenia
szczęście i miłość kwitnie gdy na szczycie
kto pierwszy kto przy kasie sławny ładny lepszy
poczekam osłupieje na jakiś czas
smagany deszczem zimnym wiatrem
komentarze wspierane plusami minusami
szlachetny metal nie rdzewieje
mam czas poczekam parę dni
poezja wypełniam puste miejsca
wypycham słowa z serca
mucha to też życie z chęcią przetrwania
oddycha powietrzem czuje życie
niszczymy w sobie człowieka
zło czeka kusi światełkami
wyssany odchodzę