słyszę wód szum szerokich
białą wierzbę tak pochyloną
obok szarej dróżki
biała lampa co droge eremicie
wśród łąk mielistych wskazywała
dawno wygasła
teraz już nie ma upojnych róż
i tej furtki którą wiatr za kimś
ochoczo zamykał
już tylko głaz i szare uliczki
trwaniki i przepełnione
śmietniki