nikt nie wie
nie pamięta mnie
z brakiem czasu
drzemią na klifach świadomości
ulotne chwile
pokrył kurz marzenia
dziwnych niepotrzebnych zdarzeń
zbiegły się
słowa na językach lat
piaskiem w twarz
uchodzi płazem grzech
nie jeden raz
na głowie
jak szczyt
jak rzadki las
masz moc
wyraźnie siebie znasz najbardziej