serce
w piersi tłoczy krew
czerwienią maków spod Monte Casino
- pod swetrem chowam prawdziwą twarz
ze strachem na wietrze
biegnę lasem
ktoś goni mnie
chwyta łapie uderza mocno
ciemną ma twarz jak cień mrocznej tajemnicy
brakuje tchu
każdy ciężki w płucach wdech
zatyka uszy szum ogłusza
nie powiem nic więcej
umieram z twoim wierszem
odchodzę
żegnam się z matką Ziemią
ona kocha mnie
cisza woła
cisza nie umiera
zatrzymuje czas
życie jest wieczne
ludzie podli chciwi z nienawiści
zabijają pierwotny instynkt
szkoda tylko jesiennych liści
odchodzą z blaskiem pryzmatem światła